Lato z RPG
Published: 07 November 2025
W tym roku wyszedłem trochę z dotychczasowej strefy komfortu i zacząłem brać udział również w większych konwentach niż nasze przyjazne Mimiki z Koła Fantastyki i Gier. Skutkiem tego, w ciągu lata brałem udział w 4 wydarzeniach fantastycznych: Bazyliszku, Lustrze, Planszówkach w Spodku oraz Coperniconie.
Bazyliszek
Pierwszym letnim wydarzeniem, w którym wziąłem czynny udział był festiwal fantastyki i gier Bazyliszek, organizowany przez Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki Avangarda. W tym roku dodatkowo Bazyliszek miał rangę Polconu, czyli był głównym konwentem w naszym kraju - a co ważniejsze i bardziej wymierne (bo “wagi” konwnetów są raczej mocno dyskusyjne) oznaczało to, że właśnie na Bazyliszku odbywało się głosowanie i wręczenie nagród im. A. Zajdla!
Jeśli chodzi o mój udział, to w trakcie konwentu poprowadziłem dwie sesje RPG: “Arrowdown” w systemie Doctor Who oraz “Jeden Goblin Inwazji nie Czyni” w systemie Heroes of Might and Magic 2d20. Obie sesje nie były już prowadzone po raz pierwszy, co jednak w żaden sposób nie zmniejszyło radości z gry (na pewno mojej, mam nadzieję, że graczy również).
Pierwsza z nich, czyli “Arrowdown” zebrała naprawdę wspaniałą grupę graczy i rzuciła ich w wir przygód w niewielkiej Angielskiej mieścinie Arrowdown. W tym pięknym celu wakacyjnych podróży bowiem Doktor jak zwykle gdzieś się zgubił i jego towarzysze samodzielnie musieli rozwiązać wszystkie problemy (trzeba przyznać, że udało im sie konkursowo).
Druga sesja, o goblinach i Bohaterach (tak, przez wielkie B), była tak samo udana jak pierwsza. Przygoda skupiała się na początkach drogi do wielkości czworga szlachetnych mężów z niewielkiej wioski, którzy zmagali się z przeciwnościami losu by zapewnić sobie wsparcie i odeprzeć niechybnie zbliżający się najazd gobliniej hordy. Było dużo dzielnych czynów i brawurowych akcji, a to wszystko okraszone solidną porcja humoru i śmiechu.
Poza samymi RPGami udało mi się na Bazyliszku wysłuchać kilku ciekawych prelekcji: o związkach Szekspira z Pratchettem i o tajnikach pracy tłumacza literatury. Wziąłem też udział w konkursie wiedzy o Wiedźmach Świata Dysku i (co uważam za jeden z najjaśniejszych punktów konwentu) dostałem autograf od samecho Piotra W. Cholewy!
Lustro

W ostatni weekend sierpnia, na Krakowskim Przedmieściu odbył się pierwszy Popularnonaukowy Konwent Fantastyki “Lustro”, organizowany przez Koło Fantastyki i Gier Uniwersytetu Warszawskiego. To była pierwsza edycja tego uniwersyteckiego konwentu, ale będą też kolejne! Co więcej, Lustro, oprócz lokalizacji w samym centrum Warszawy, mogło pochwalić się darmowym wstępem i dużym stężeniem bardzo merytorycznych punktów programu.
Ja, jakżeby inaczej, w trakcie konwentu prowadziłem sesje RPG, tym razem tylko dwie w trakcie pierwszego dnia jego trwania. Ponownie było to “Arrowdown”, tym razem z zupełnie innym zestawem graczy, zupełnie innym podejściem do serialu i odgrywania, a co za tym idzie - z zupełnie nową historią!
Drugą sesją była nowość, “Egzamin Maga III Kategorii” - autorski scenariusz do systemu Fabula Ultima, osadzony w świecie znanym z mangi i anime “Frieren: Beyond Journey’s End”. Jak zawsze przy debiutach nie obyło się bez drobnych potknięć w trakcie przygody, ale na szczęście chyba pozostały w większości niezauważone. Co więcej udało się potwierdzić, że sesja jest wystarczająco interesująca sama w sobie i nawet znajomość materiału źródłowego i świata nie jest konieczna do dobrej zabawy.

Planszówki w Spodku
W dniach 13 i 14 września w Katowicach odbywały się Planszówki w Spodku, wydarzenie o grach planszowych, choć nie tylko. Głównym punktem programu była strefa planszówek, gdzie każdy uczestnik mógł wyporzyczyć któryś z licznych tytułów i usiąść ze znajomymi, żeby zagrać, przetestować, albo po prostu dobrze się pobawić. A jeśli komuś się gra bardzo spodobała, to od razu po sąsiedzku można było ją odszukać w strefie wystawców, gdzie swoje stoiska miała większość dużych i całkiem sporo mniejszych wydawnictw gier planszowych, RPG i książek.
Co jednak było dużo mniej podniosłe, to moja fatalna podróż na to wydarzenie. Przede wszystkim, aby wziąć w nim udział musiałem przetransportować swoją osobę z Kielc (gdzie była inna, wakacyjna aktywność wcześniej) do Katowic. Pierwszy etap podróży, obsługiwany przez PolRegio, zaliczył poważne opóźnienie. Przynajmniej udało się skontaktować z następnym pociągiem i zaczekał on na stacji przesiadkowej. Jednak z powodu nerwowej sytuacji i pośpiechu przy przesiadaniu na początku wszedłem do złego wagonu, prawie pół pociągu (dość mocno zatłoczonego) od mojego miejsca. Gdy już jednak udało mi się przebić do celu, reszta podróży upłynęła spokojnie i zgodnie z planem.
Na miejscu prowadziłem łącznie dwie sesje RPG, po jednej każdego dnia. W sobotę był to “Egzamin Maga III Kategorii”, w nieco poprawionej odsłonie, więc cały zakulisowy proces wyglądał już dużo sprawniej. Graczom zabawa się udała, choć z powodu różnych zawirowań komunikacyjnych byliśmy zmuszeni nieco przyśpieszyć scenariusz (i w konsekwencji podałem nieco więcej niż optymalną liczbę wskazówek do zagadek). Jednak to nie popsuło rozgrywki i wszyscy skończyli uśmiechnięci.
Drugiego dnia prowadziłem sesję “Arrowdown” (dobrze już znaną czytelniczkom i czytelnikom tego posta). Niestety przed grą zjadłem obiad w strefie gastronomicznej planszówek i to był dość poważny błąd. Błąd, dlatego, że posiłek nie polubił się z mym żołądkiem i gdzieś po godzinie od zjedzenia (tak akurat po 20 minutach 2-3 godzinnej sesji) zaczął mnie poważnie boleć brzuch. Co gorsza awaryjna wizyta tam, gdzie nawet król chadza piechotą okazała się bezskuteczna.
Ostatecznie historia została doprowadzona do końca, choć w trybie lekko przyśpieszonym. A szkoda, duża szkoda, ponieważ trafiłą się wtedy cudowna grupa. Niemal wszyscy grający znali serial Doktor Who, lubili go i nie bali się tego wykorzystać w czasie grania. Dodatkowo ich warsztat odgrywania, wczucia w postacie i generalnie kultura grania były na takim poziomie, że opowieść tkałą się za jedynie minimalnym pchnięciem mistrza gry.
W podsumowaniu wydarzenia muszę przyznać, że byłem bardzo zadowolony, iż zdecydowałem się na pociąg powrotny dopiero w poniedziałek, ponieważ jakkolwiek miło byłoby być w domu jak najszybciej, to jednak po 2 dniach pełnych wrażeń i dodatkowych sensacjach cieszyłem się, że nie muszę się nigdzie śpieszyć, biegać i dodatkowo denerwować.
Copernicon
![]()
Ostatnim fantastycznym wydarzeniem tego lata, w którym brałem udział był festiwal fantastyki Copernicon, organizowany przez Stowarzyszenie Miłośników Gier i Fantastyki Thorn. Trwał on od piątku, 19.09 do niedzieli 21.09 i odbywał się w Toruniu.
To, co w moim doświadczeniu konwentowym (przynajmniej jak na razie) wyróżniło to wydarzenie, to fakt, że Copernicon odbywał się w kilku różnych budynkach uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, które były rozrzucone po dość sporym obszarze Toruńskiego Starego Miasta.
W czasie drogi na konwent udało mi się spotkać kilka osób z Koła Fantastyki i Gier, więc podróż nie dłużyła się i już od początku byliśmy w bardzo konwentowym nastroju. Udało nam się też przyjechać wystarczająco wcześnie, by ominąć kolejki do akredytacji na wydarzeniu oraz bez problemu znaleźć miejsca w sleeproomie.
Dopiero przy rozkładaniu się w sleeproomie zorientowałem się, że w końcu nie wziąłem ze sobą karimaty. Co nie było, ostatecznie, końcem świata, ale zdecydowanie nie polecam spania na podłodze w samym śpiworze, bo człowiek się za bardzo nie wysypia…
Tego pierwszego dnia, po rozłożeniu wszystkich gratów miałem jeszcze chwilę, żeby pozwiedzać konwent i zorientować się w rozłożeniu stoisk i punktów programu. Zaraz później zaś prowadziłem pierwszą sesję: “Hotel Tartakower”. Mimo założeń scenariusza, które były bliżej horroru niż czegokolwiek innego, wraz z graczami udało nam się sprowadzić całą historię do poziomu niemalże komediowego. Ale w sumie nie ma się czym dziwić, zwłaszcza jak weźmie się pod uwagę usposobienie MG.
W sobotę prowadziłem dwie pozostałe sesje mojego Coperniconu. Najpierw, w porannym slocie, “Egzamin Magów III Kategorii”. Pomimo całkowitego wypełnienia listy uczestników w systemie rezerwacji (i to już poprzedniego wieczoru) na czas w sali pojawiły się jedynie 2 z 5 zapisanych osób. Jednak jak już zaczęliśmy, to w przeciągu 15 minut pojawiła się kolejna osoba, a już po godzinie od przepisowego początku grających było 4.
Tutaj sesja z Frieren sprawdziła się równie dobrze, jak przy wszystkich poprzednich okazjach, choć tym razem zagadki poszły w zupełnie inną stronę i okazało się, że trochę za mocno skompensowałem wcześniejsze trudności i tym razem dałem za dużo podpowiedzi. Ale i tak zabawa była przednia.
Akurat, dzięki nieco szybszemu niż planowany końcowi, miałem trochę więcej czasu na sobotnie zwiedzanie konwentu i obiad. Udało mi się też zakupić pamiątkowy zestaw pierników (w końcu wydarzenie było w Toruniu), a tuż przed sesją nawet udało mi się spotkać z kolejnymi znajomymi na chwilę pogawędki.
Ostatnią sesją, jaką prowadziłem na Coperniconie była kolejna edycja “Arrowdown”. Od początku do końca grała 3 graczy, w tym jeden z uczestników mojej pierwszej sesji tego konwentu. Z tym scenariuszem wiele zależy od nastawienia graczy i, moim zdaniem, gra poszła bardzo dobrze, choć jak zawsze w sposób zasadniczo całkowicie odmienny od wszelkich poprzednich podejść do tej historii.
W niedzielę, gdy już nie miałem żadnych sesji, w pełni oddałem się zwiedzaniu Coperniconu. Kilka razy wchodziłem na halę wystawców, posłuchałem kilku ciekawych prelekcji (o Gwiezdnych Wojnach oraz o Doktorze Who) i próbowałem rozpoznać jak najwięcej postaci, za które byli przebrani cosplayerzy.
Podsumowanie
W taki właśnie fantastyczny sposób minęły mi wakacje. Być może 4 konwnety to nie jest bardzo imponująca liczba, ale jak na moje standardy to już było całkiem dużo wydarzeń w ciągu ledwie 3 miesięcy. Z całą pewnością jestem bardzo zadowolony, że udało mi się wziąć udział w tych ciekawych spotkaniach, poznać więcej fajnych ludzi i dowiedzieć więcej o fantastyce i związanych z nią ludziach.
Mam nadzieję w przyszłości dalej zwiedzać konwenty w kraju, prowadzić na nich coraz bardziej zróżnicowane sesje RPG i spotykać fantastycznych ludzi.